OLA BLOGUJE

PRZYPADKI WPADKI WYPADKI

sobota, 30 sierpnia 2014

Ostatnia wakacyjna lista przebojów

Ostatnia wakacyjna lista przebojów, absolutnie dziwna, bo mało w niej bajek.
10. Kanapki z nutellą
9. Kierowanie autem (mandaty płaci tata)
8. Wspólne duże śniadanka
7. Trójskok - podobno mam talent (o szczegóły pytać Dziadka)
6. Całe morze cioć i wujków poznanych w lipcu i sierpniu
5. Wujek Google do poszukiwań Winx
4. Morze i fale na nich
3. Mama ( wszędzie z Mamą muszę być)
2. Kaszel (niestety zdominował sierpień)
i numer
1. Winx, winx i jeszcze raz Winx!!!

Poczatek szkoły

Był koniec przedszkola musi być początek szkoły.
Podobno taka tradycja. No zobaczymy co to z ta szkołą będzie. Na razie wygląda obiecująco: 
1. Zeszyty My Little Pony - są.
2. Piórnik My Little Pony - jest. 
3. Sniadaniówka My Little Pony - jest.
4. Kredki My Little Pony - są.
5. Gumka My Little Pony - są.
6. Plecak My Little Pony - jest.
7. Biała koszula - jest.
8. Czarna spódniczka - jest.
9. Eleganckie buty - są.
Wniosek: jestem gotowa do szkoły!!!

Koniec przedszkola

Niestety przedszkole się skończyło. Już nie będzie takie samo beze mnie...
Jak to się zaczęło? Źle się chyba zaczęło, bo podobno chodzili za mną z wiaderkiem na łzy, a pani Magda do tej pory nie może się pozbyć bicepsów, które wyrobiła sobie przez trzymanie mnie na rekach. W domu tez stres był: jak Ola? Płakała? Bardzo czy tylko trochę? No nie ma co ściemniać, że pierwszy rok był trudny, bo tak sama byłam, bez mamy, z jakimiś maluchami. Ale w następnych dwóch latach wszystko sobie odbiłam! A co!!! Domisie okazały się mega Domisiami, panie były ekstra paniami! Chodziłam z zasłoniętym okiem, bo tak kazała pani doktor, a nikt ze mnie się nie śmiał tylko wszyscy mi pomagali. Dziewczyny z grupy były super i mam nadzieję, że w szkole też będziemy się widywały. Będę pamietała swoją pierwszą szafkę, pierwszy raz jak zostałam tam sama, pierwszy rysunek dla mamy, pierwszy publiczny występ, zabawy i kłotnie z koleżankami, nieudolne warkocze made by tata, wieczne spóźnienia, wkurzanie taty z rana, fryzury robione przez mamę o 6 rano, będę pamietała moje dziewczyny z grupy, będę pewnie zawsze wspominać panią Ulę, Magdę, Elę i wszystkie możliwe panie z przedszkola.
To był fajny czas...
Tata mówi, że najfajniejszy jaki może być, straszy mnie jakimiś obowiązkami w tej szkole i podobno nie będziemy się mogli spóźnić ha ha ha

sobota, 21 czerwca 2014

Na jagody...

Z powodu, że pogoda na rower nie była sprzyjająca, a wszystkie mecze są rozgrywane dopiero wieczorem (tata znika od 18-24, bo są jakieś mistrzostwa) wybraliśmy się na spacer do lasu. Ze spacerowania niewiele wyszło, bo całą czwórką (nasza 3 + pies) zeszliśmy do parteru i zajęliśmy się zbieractwem. Nie, nie to nie dzień ekologii i sprzątania lasu, ale okazało się, że na małych krzaczkach rosną jagody i te drugie, co wyglądają jak truskawki po diecie odchudzającej. Te drugie to oczywiście poziomki, ale jakoś ta nazwa mi nie wchodzi i nazywam je jarzynami albo jeżynami (cokolwiek to jest). Wracając do zbieractwa, to zawsze myślałam, że te jagody to bierze się po prostu ze sklepu, a tu się okazało, że można je zrywać prosto z krzaczków. Niestety nie byliśmy przygotowani w sprzęt do zbierania i zostałam zmuszona do wyjedzenia jabłek z plastikowego pojemnika, a następnie zmuszona do wypicia 0,5 l Kubusia Play, bo "zbieracze" potrzebowali naczynka na jagody i te drugie. Po nie wiem jak długim czasie zapełniliśmy pojemnik i butelkę i zebraliśmy się do domu. Zdziwiony był tylko pies, bo zazwyczaj na spacerze schylamy się po patyk, a nie po jakieś małe kulki. Znudzony deptał namiętnie krzaczki, albo zajmował się "bobractwem", czyli obgryzaniem patyków. Mama niesiona falą entuzjazmu postanowiła zrobić naleśniki, tata co wiadome nie oponował (zapewne już widział te jagody na naleśnikach). Naleśniory z jagodami okazały się super, ale bardziej super były jednak z nuttelą...sorry mama. Acha, tata coś wspomniał o zbieraniu grzybów. Z tego co wywnioskowałam z grzybów zna tylko pieczarki, ale coś wspominał o jakimś wujku Googlu co podobno się na tym zna...

niedziela, 15 czerwca 2014

Rower, rolki i ja

Ostatni wpis jest z marca, więc dużo czasu opłynęło i wiele się wydarzył.
Pochwalę się, że....
Opanowałam jazdę na rowerze!!!
W zeszłym roku jakoś ten sport mnie nie pociągał i nie pozwoliłam odkręcić dodatkowych kółek. Przez zimę ktoś podobno ukradł te kółka, a zostawił rower. Dziwne, ale skoro tata tak twierdzi...I dlatego w tym roku musiałam jeździć klasycznie, czyli na 2 kółkach. Do roweru doczepili jakiś drut i na tym drucie mnie prowadzali. Ja próbowałam jechać, a tata próbował mnie utrzymać w linii prostej. Efekty pierwszych jazd: zaliczony śmietnik, ogrodzenie, kilka razy krzaki. Podobno nie używałam hamulców.Hmm, no może tak było. Po kilku jazdach opanowałam kierownicę i jazda na wprost okazała się prosta. Dzięki temu tata mógł doskonalić swoje umiejętności biegowe, a mama odporność na stres. Prawdziwym testem okazał się wypad na ścieżkę rowerową. Tu okazało się, że w jeździe na wprost ja jestem doskonała, ale tata już tak dobry w bieganiu nie jest, a mama wyraźnie powinna popracować nad kontrolą stresu. Test zdałam pozytywnie i jak solidarnie stwierdzili rodzice mogłam przejść na kolejny poziom. Dołożyli mi hamowanie i zatrzymywanie w miejscu. Opanowałam dość sprawnie te umiejętności, ale niestety w parku zawiódł najsłabszy element roweru...tata. Moje naturalne tempo jakoś dziwnie wpłynęło na jego kolor twarzy i gdzieś osłabiło jego umiejętności przewidywania. No i było bum...Weszłam w zakręt podobno jak rasowy motocyklista, niestety najsłabszy element nie zauważył piasku, no i jak twierdzi ów element najsłabszy, "koło mi uciekło". Efekt: lot w kierunku ziemi, zakończony twardym lądowaniem na błocie. I po tym wszystkim jeszcze kazali mi jechać dalej na rowerze. Z brudnymi rękami!
Koniec końców uznali, że skoro opanowałam hamowanie i jako tako zakręcanie, to możemy przejść do kolejnego etapu: ja rower, oni rolki. Podobno musieli przyspieszyć przejście na 3 etap, bo tata nie dawał rady za mną biegać. Ten etap okazał się najprzyjemniejszy, bo jeździmy sobie wszyscy razem, ja narzucam tempo, a rodzice muszą mnie gonić. Mam tylko zakaz ostrego hamowania, bo tata ma rolki bez hamulców, a i mama podobno w miejscu się nie zatrzymam.
Czekam teraz na etap IV, czyli wszyscy na rowerach. Będzie wesoło...
Aha, rower jedzie ze mną na wakacje!

sobota, 29 marca 2014

Ranking marzec 2014

O to najnowszy ranking ulubionych rzeczy:
10. Rolki
9. Wyprowadzanie rano psa na spacer
8. Dora poznaje świat
7. Prowadzenie auta :-)
6. Klopsiki z Ikeii
5.  Fikołki na 100 sposobów...
4. Przedszkole ha ha
3. My Little Pony zawsze w czołówce
2. Plac zabaw!!!
1. Club Winx- szybka droga na szczyt rankingu...