OLA BLOGUJE

PRZYPADKI WPADKI WYPADKI

sobota, 23 października 2010

Skarb

Hmm, ostatnimi czasy była jakaś dziwna dyskusja na temat dzieci. Tata jak zwykle coś tam krzyczał do jakiegoś faceta w telewizorze, mama krzyczała, że jak tata nie przestanie to ona to wyłączy itd. Tak jest zawsze, więc mnie to nie rusza. Ewentualnie, żeby rozładować sytuację, stanowczo proszę o włączenie bajki. Temat chyba jednak był interesujący, bo i mama zaczęła się przysłuchiwać. Okazało się, że chodzi o jakieś dzieci, które nie wychodzą z brzuszka mamy tylko przynosi je bocian. Zaraz zaraz to chyba było inaczej... Oj wszystko pomyliłam! Wychodzą z brzuszka mamy,ale trafiają do niego w jakiś inny sposób niż np JA tam trafiłam. Jak ja tam trafiłam nie wiem, ale widocznie jestem równie dobrym tropicielem, jak Roxi. Z tego co zrozumiała, to czasami jest mama i tata, ale nie mogą mieć takiej Oli jak ja. I wtedy idą do lekarza, i ten lekarz bada ich, coś czaruje i mogą już mieć Olę! Tylko, że to kosztuje dużo pieniędzy, a wtedy tym rodzicom może nie wystarczyć na mleko dla tego dzidziusia. I ten jeden pan w telewizorze mówił, że ktoś może dać te pieniądze tej mamie i tacie, a ten drugi mówił, że ci rodzice wcale nie powinni mieć takiej Oli. Hmm...Przecież taka Ola to skarb! Mama tak do mnie mówi, więc na pewno tak jest. I może ci rodzice co nie mogą mieć Oli, ucieszyliby się jakby mogli mieć taki skarb? Dlaczego ktoś ma im zabraniać mieć swój skarb? Bardzo dziwny jest ten świat dorosłych. Na jednym programie mówią, że dzieci są najważniejsze, że to szczęście, a na drugim, że to szczęście nie każdemu się należy. Tylko dlaczego o tym ma decydować jakiś smutny pan w telewizorze?

Powroty

     Powroty bywają trudne. Nie było mnie tu chyba od lipca. Oj nazbierało się tematów!!! Po pierwsze i najważniejsze, to były wakacje. Co prawda powtórka z zeszłego roku, ale w tym było dużo fajniej. Pierwsze wrażenie: w zeszłym roku wszystko wydawało się większe, więc albo ja urosłam, albo wszystko inne się zmniejszyło. Kolejna ważna rzecz: nauczyłam się pływać!! Na brzuchu i na plecach! Tak. Trochę tata pomagał, ale on mnie tylko trzymał, żebym nie poszła na dno. Szkoda tylko, że z tej wody trzeba było wychodzić, wycierać się, siedzieć w ręczniku... Foki się nie wycierają, siedzą cały dzień w wodzie i nic im nie jest! Tata też lubi wodę, a mama chyba woli przechadzać się koło wody. My z tatą w morzu, a mama koło morza. Szkoda tylko, że nie było z nami Roxika, ale ona była na koloniach z Nelą. Generalnie wakacje są super!!!

W domu już nie było tak fajnie...Plac zabaw, spanko, plac zabaw, spanko i tak w koło! Rodzice chyba się z kimś założyli, że będę wychodziła z tego placu ostatnia i tak było. Mnie to pasowało, bo placu zabaw nigdy  za wiele!! Podobno chodziło o to, żeby mnie zmęczyć. He he naiwniacy!!! Kto się prosił, żeby już wracać? Ja? Kto płakał: "Chodź Ola do domu, proszę Cię, mama(tata) jest już zmęczona(y)"? Wymyśliłam hasło "ostatni raz" co oznacza nieskończoność, bo ostatni raz jest ostatnim razem tym razem a za chwilę już będzie następny raz, więc tamten ostatni raz traci ważność, bo jest już nowy "ostatni raz"! Uff!!! Niestety wraz z końcem ładnej pogody skończył się czas placu zabaw. Pojawiła się za to zabawa w kałużach. Prosta i wspaniała: wymagania - kałuże  - możliwie jak największe i najgłębsze, gumiaki. I tyle. Zabawa polega na wskakiwaniu, ewentualnie przebieganiu przez kałużę. Punkt otrzymuje się za maksymalnie wysokie zachlapanie spodni. Bonus: ochlapanie mamy lub taty. Extra bonus: ochlapanie przechodnia. Czas gry zależny od humoru rodziców, temperatury zewnętrznej oraz przemakalności spodni. Polecam!!!

Na pierwszy raz po powrocie wystarczy. Jest kilka tematów ważnych - ach ta polityka, nawet dzieci dotyczy...