OLA BLOGUJE

PRZYPADKI WPADKI WYPADKI

niedziela, 15 czerwca 2014

Rower, rolki i ja

Ostatni wpis jest z marca, więc dużo czasu opłynęło i wiele się wydarzył.
Pochwalę się, że....
Opanowałam jazdę na rowerze!!!
W zeszłym roku jakoś ten sport mnie nie pociągał i nie pozwoliłam odkręcić dodatkowych kółek. Przez zimę ktoś podobno ukradł te kółka, a zostawił rower. Dziwne, ale skoro tata tak twierdzi...I dlatego w tym roku musiałam jeździć klasycznie, czyli na 2 kółkach. Do roweru doczepili jakiś drut i na tym drucie mnie prowadzali. Ja próbowałam jechać, a tata próbował mnie utrzymać w linii prostej. Efekty pierwszych jazd: zaliczony śmietnik, ogrodzenie, kilka razy krzaki. Podobno nie używałam hamulców.Hmm, no może tak było. Po kilku jazdach opanowałam kierownicę i jazda na wprost okazała się prosta. Dzięki temu tata mógł doskonalić swoje umiejętności biegowe, a mama odporność na stres. Prawdziwym testem okazał się wypad na ścieżkę rowerową. Tu okazało się, że w jeździe na wprost ja jestem doskonała, ale tata już tak dobry w bieganiu nie jest, a mama wyraźnie powinna popracować nad kontrolą stresu. Test zdałam pozytywnie i jak solidarnie stwierdzili rodzice mogłam przejść na kolejny poziom. Dołożyli mi hamowanie i zatrzymywanie w miejscu. Opanowałam dość sprawnie te umiejętności, ale niestety w parku zawiódł najsłabszy element roweru...tata. Moje naturalne tempo jakoś dziwnie wpłynęło na jego kolor twarzy i gdzieś osłabiło jego umiejętności przewidywania. No i było bum...Weszłam w zakręt podobno jak rasowy motocyklista, niestety najsłabszy element nie zauważył piasku, no i jak twierdzi ów element najsłabszy, "koło mi uciekło". Efekt: lot w kierunku ziemi, zakończony twardym lądowaniem na błocie. I po tym wszystkim jeszcze kazali mi jechać dalej na rowerze. Z brudnymi rękami!
Koniec końców uznali, że skoro opanowałam hamowanie i jako tako zakręcanie, to możemy przejść do kolejnego etapu: ja rower, oni rolki. Podobno musieli przyspieszyć przejście na 3 etap, bo tata nie dawał rady za mną biegać. Ten etap okazał się najprzyjemniejszy, bo jeździmy sobie wszyscy razem, ja narzucam tempo, a rodzice muszą mnie gonić. Mam tylko zakaz ostrego hamowania, bo tata ma rolki bez hamulców, a i mama podobno w miejscu się nie zatrzymam.
Czekam teraz na etap IV, czyli wszyscy na rowerach. Będzie wesoło...
Aha, rower jedzie ze mną na wakacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz