OLA BLOGUJE

PRZYPADKI WPADKI WYPADKI

sobota, 28 listopada 2009

Sąsiedzi mnie chyba nie lubią...

I wcale się im nie dziwię! Choć czy 6.15 to aż tak wcześnie? Dobry kwadrans po ciszy nocnej!
A dlaczego mnie mogą nie lubić? Wydaje mi się, że to przez niechęć do muzyki. Bo ja rano bardzo lubię dać pośpiewać moim kumplom pluszakom. A że głosy mają donośne i trwałe baterie, to przez 30 minut ciszy w domu nie zaznasz. Dodatkowo zawsze można się przejechać autkiem, które nie ma najlepszego resorowania a opony raczej z twardego plastiku. Po śniadaniu jest obowiązkowe bieganie i rzucanie psu smakołyków. Najlepiej żeby psina skakała albo biegła na złamanie karku. Ach cóż to za efekty dźwiękowe te pazurki stukające po panelach!! Miodzio!
Po drzemce regeneracyjnej przychodzi pora na obowiązkowe skoki przy stole. Żyrandol u sąsiada nie ma prawa wisieć spokojnie :-)
Na koniec zawsze zostawiam wyścigi na czworaka. Wersja light to wyścigi z psem. Wersja hard to wyścigi z tatą (tu już chyba tynk się sypie). Po głowie chodzi mi jeszcze wyścig extreme - ja, mama, tata i pies ale to już grozi wstrząsami sejsmicznymi :-)
PS. Sąsiadka z góry nie pozostaje dłużna - każda niedziela 6.00 Radio Maryja na maksa! Szkoda, że nie da się biegać po suficie...

1 komentarz:

  1. hi hi hi dobre:) czytam wszystko i zawze czekam z niecierpliwoscia na nastepne:)

    OdpowiedzUsuń