OLA BLOGUJE

PRZYPADKI WPADKI WYPADKI

piątek, 18 grudnia 2009

Śnieg

I doczekałam się! Jest! Spadł! Biały! Dużo! Śnieg! On jest tylko dodatkiem do sanek. Niezbędnym, ale tylko dodatkiem, bo najważniejsze są sanki. A nawet nie one same w sobie, ale sanki i pies to będzie dopiero właściwy zestaw! Na razie były tylko sanki, ale może jutro...

Na razie była tylko spokojna jazda na saneczkach i niezbyt długa, bo podobno było minus 10. Nie wiem co to znaczy, ale chyba chodzi o to, że było zimno. Mnie tam było cieplutko, bo podróżowałam w luksusach. Saneczki z oparciem, napędzane mamą, wyposażone w futro, jednym słowem wypas! 

Wszystko jest ok, oprócz tego ubierania. Trwa to zdecydowanie za długo i jest tego za dużo. Tak przy zakładaniu kurtki zaczynam się buntować. Nie żebym nie chciała wyjść, ale bardziej dla zasady. Niech rodzice się sprężają przy tym ubieraniu!! A jest co ubierać! Spodnie, rajstopy, swetry itd. No i ta czapka... Jak w jakimś hełmie. Nic nie słychać! Jest też problem z butami. Rodzice mówili, że oddychają. Wczoraj słuchałam i nic nie było słychać. Widocznie jakoś tak cicho muszą oddychać.

Mimo tych minusów chyba warto się pomęczyć, bo śnieg podobno za długo u nas nie gości a latem chyba na sankach się jeździć nie da...

A może jednak jakoś tata da radę latem z tymi sankami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz