czwartek, 31 grudnia 2009
Dawid i Goliat
Swięta święta i po świętach
Kolejna długa przerwa w pisaniu...
W międzyczasie były święta a dzisiaj kończy się jakiś stary rok i podobno zaczyna się nowy. Niestety w święta zawiódł śnieg, więc generalnie wiało nudą. Co z tego, że wszyscy byli w domu jak nic tylko coś zjadali. Święta to zaczęły się chyba rok temu, bo tata powiedział, że rok się na nie czeka, miesiąc się sprząta, tydzień gotuje, a raptem trzy dni trwają. Totalne nieporozumienie, bo z tego co zrozumiałam to chodzi głównie o jedzenie. Wszędzie gdzie byliśmy to jedliśmy. I ciągle: Olu a może rybki, a może schabiku, a może serka? A może jednak zjesz ciasta kawałek? A dajcie Wy mi święty spokój! Myślała, że te święta to totalna zabawa, karnawał a to głównie leniuchowanie.
W sumie najważniejsze w tych świętach było to, że kolekcja słoni wzbogaciła się o Mr Big czyli największego słonia w domu. Oj jest wielki! W pierwszym odruchu chciałam żeby ze mną spał ale jak zobaczyłam panikę w oczach rodziców to dałam sobie spokój. Podsłuchałam też jak mówili, że nie może ze mną jeździć w aucie, bo jest za duży. Oj głuptaski! Pewnie, że nie będzie ze mną jeździł, bo pasy w aucie by go nie objęły, a bez nich nie wolno jeździć. Poza tym on się nie nadaje do chodzenia na zakupy, bo waży tyle co ja, a tata z taką dwójką na rekach padłby po 5 minutach i kto by ze mną spał?
Tata ma w ogóle ostatnio ze mną ciężko, bo postanowiłam do południa zamęczać mamę a jak tata wraca z pracy to biorę się za niego! I nie odpuszczam, aż do wieczora. A i na "dobranoc" musi się wykazać jakąś bajką bo inaczej nie zasnę. Wola dziecka jest najważniejsza! Bajki mogą być tylko o: małej Roxi, Neli albo o małym słoniu. Te o małej Roxi dzielą się na te jak mała Roxi jechała do domu i ewentualnie co Roxi robiła jak była mała. Te o Neli głównie dotyczą spacerów w lesie, oczywiście z Roxi. A bajka o słoniu to chyba jakaś bajka przygodowa, bo co noc to co innego ten słoń robi. Mama opowiada sumiennie, ale tata mam wrażenie, że czasami gubi wątek. Ostatnio opowiadał o słoniu, a nagle zaczął coś wspominać, że słoń zapomniał zatankować auto? Spojrzałam zdziwiona, ale czekam dalej co z tym tankowaniem. Niestety zamiast dalszego ciągu usłyszałam charakterystyczne hrrrrrrr, hrrrrrrr...
Mamo! Znowu uśpiłam tatę!
piątek, 18 grudnia 2009
Śnieg
I doczekałam się! Jest! Spadł! Biały! Dużo! Śnieg! On jest tylko dodatkiem do sanek. Niezbędnym, ale tylko dodatkiem, bo najważniejsze są sanki. A nawet nie one same w sobie, ale sanki i pies to będzie dopiero właściwy zestaw! Na razie były tylko sanki, ale może jutro...
Na razie była tylko spokojna jazda na saneczkach i niezbyt długa, bo podobno było minus 10. Nie wiem co to znaczy, ale chyba chodzi o to, że było zimno. Mnie tam było cieplutko, bo podróżowałam w luksusach. Saneczki z oparciem, napędzane mamą, wyposażone w futro, jednym słowem wypas!
Wszystko jest ok, oprócz tego ubierania. Trwa to zdecydowanie za długo i jest tego za dużo. Tak przy zakładaniu kurtki zaczynam się buntować. Nie żebym nie chciała wyjść, ale bardziej dla zasady. Niech rodzice się sprężają przy tym ubieraniu!! A jest co ubierać! Spodnie, rajstopy, swetry itd. No i ta czapka... Jak w jakimś hełmie. Nic nie słychać! Jest też problem z butami. Rodzice mówili, że oddychają. Wczoraj słuchałam i nic nie było słychać. Widocznie jakoś tak cicho muszą oddychać.
Mimo tych minusów chyba warto się pomęczyć, bo śnieg podobno za długo u nas nie gości a latem chyba na sankach się jeździć nie da...
A może jednak jakoś tata da radę latem z tymi sankami...
wtorek, 15 grudnia 2009
Poznajmy się
Porządki
Sorrki, długo mnie nie było, ale sami(same) wiecie jak to jest: święta, porządki, zakupy... Nie żebym sama tym się zajmowała, broń Boże, ale uczestniczyłam, więc też się liczy. No dobra, powiem jak jest naprawdę! Przeszkadzają mi w zabawie te święta! Co się rozłożę z kolejką od Mikołaja to zaraz się okazuje że ktoś musi myć okno, prać dywan, jakieś porządki w MOJEJ szafie robić. Horror (cokolwiek to znaczy, ale tak mówią rodzice, więc pewnie coś znaczy).
Niech już skończą te porządki, bo przestaję poznawać swój pokój. Był ładny artystyczny nieład, a teraz co? Ład i porządek. Dawniej żeby coś znaleźć musiałam wszystkie pudełka wysypywać i to było najlepszą zabawą. A teraz co? Wszystko pod ręką. Bez sensu.
Na szczęście mam wsparcie w Roxi, której też się te porządki nie podobają. Inna sprawa, że muszę psa chronić przed wściekłym odkurzaczem, którego panicznie się boi. Dlatego czasami jak już mam dosyć pocieszania Roxi staram się delikatnie zasugerować, że odkurzanie powinno się natychmiast skończyć. Najlepszym sposobem jest ciągłe wyłączanie i włączanie go rodzicom . Efekt jest taki, że po 30 włącz-wyłącz zazwyczaj się poddają albo mnie powierzają to niebezpieczne zadanie. Dzięki temu w oczach psa moja pozycja w stadzie wzrasta.
Choinka już się pojawiła, ale podobno w tym roku jest jakaś "sztuczna". Wygląda tak samo jak ta zeszłoroczna tylko igły z niej nie spadają. No i nie jest taka "dobra" dla psa. Tamta miała pierniki i Roxi bardzo lubiła spędzać czas blisko niej. A te pierniki jakoś tak same z siebie spadały na ziemię, a jak wiadomo z ziemi się nie je, no chyba, że jest się psem! Wtedy wręcz trzeba!
Wyglądamy sobie przez okno i czekamy kiedy tata zrobi zaprzęg. Obiecał. Widziałam na filmie jak 6 małych szczeniaków ciągnęło sanki, więc jeden duży Roxik też chyba da radę? A może tak jeszcze psa Nele podłączyć?? To byłby zaprzęg! Mamy już szelki, sanki i tylko śniegu brak...Ale w święta musi padać, bo jak mówi tata święta bez śniegu to jak ogon bez psa (??).
A tata się zna!
wtorek, 8 grudnia 2009
MikoWhy??
No i był drugi raz Mikołaj, choć przyznam, że za wiele się go nie naoglądałam. Przyznam szczerze, że na wszelki wypadek wolałam udać się do drugiego pokoju. Tam gdzie był Mikołaj jakoś tak dużo ludzi, hałas, a ja jakoś spokoju potrzebowałam. Co prawda tata wspominał coś, że jestem jakiś mazgaj, ale i tak nie wiem co to znaczy więc mnie to nie wzruszyło. Prób mojego zbratania z Mikołajem było kilka, bo tata twierdził, że to fajny gość. Oczywiście wszystkie były z góry skazane na niepowodzenie, ale skoro chciał próbować...
Co do "fajnego gościa" to mam odmienne zdanie. Po pierwsze jakoś kolor czerwony źle na mnie działa (sorry BaBam), po drugie Mikołaj raczej w modzie nie siedzi, bo strój też jakiś taki niewspółczesny. No i do tego ta broda i wąsy. Na Boga, wyglądał jak Wiking! Ja wiem, że on pochodzi z...
-Tato skąd on pochodzi?
Acha z Japonii. Nie? Lapo...Co? Nieważne skąd pochodzi, ale przed wizytą mógł się ogolić. No i ostatnia sprawa: Mikołaj miał strój zapewne z zeszłego roku, bo wyraźnie mu się przytyło.
Dlatego aby nie robić Mikołajowi przykrości wolałam poczekać aż sobie pójdzie. I muszę przyznać, że było warto, bo Mikołaj stanął na wysokości zadania.
Przy okazji rozgryzłam też metodę działania Mikołaja. Wiadomo, że wszystkich w jeden wieczór nie obskoczy, więc cwaniaczek prezenty przez kurierów posyła: przez babcię, dziadka, mamę, ciocię itd. Spryciula z Ciebie Mikołaju!
Mimo tych pewnych niedociągnięć organizacyjnych muszę ci Miko serdecznie podziękować za wszystkie prezenty! Są naprawdę świetne!
No i wpadaj częściej a nie raz do roku sknero!
MARZENIE TATY
Natomiast, JA zrozumiałam po kim mam charakterek swój. Tak odpowiedź jest prosta - po MAMIE, a od tych pytań i odpowiedzi to już mnie głowa boli.
Ja tam wole poukładać coś, pomalować i jakoś mi nikt nie zabrania, może kupie tacie kredki??
poniżej zdjęcia , które ilustrują o co chodzi :)
PYTANIE TATY:)

niedziela, 6 grudnia 2009
Mikołaj chodzi 2 razy?
Podobno Mikołaj przychodzi tylko 6 grudnia. Jakżeż byłam zaskoczona jak wczoraj mama zrobiła mi fryz, ubrała wystrzałowo a siebie pomalowała farbkami dla dorosłych i powiedziała, że idziemy na Mikołaja do Kuby. Myślę sobie fajnie. Dzisiaj 5 grudnia i Mikołaj, jutro 6 grudnia i znowu Mikołaj. Ekstra! Zabrałam Wirusa i mówię mu, że idziemy na imprezę i ma być grzeczny.
Ciocia nam otworzyła, ale wyglądała tak jakoś niemikołajkowo. No bo chyba dres to nie jest odpowiedni strój na przyjęcie Mikołaja? Do tego oczy zrobiła duże i zdziwione. Myślę sobie: ocho coś tu nie gra. Mimo wszystko twardo wbijamy się do środka, raz dwa buty, kurtka, trochę płaczu, wysypujemy zabawki Kuby, piszemy wujkowi coś na komputerze, zjadamy ciastka i znowu buty, kurtka, zostawiamy bałagan i już nas nie ma.
Mama się pomyliła. Impreza dopiero jutro.
sobota, 5 grudnia 2009
Test
Mamo, tato sprawdź jakim jesteś rodzicem:
1.Po ilu odtworzeniach jednego utworu (chodzi o muzykę) zaczynasz się denerwować?
a)2
b)5
c)10 i więcej razy
d) nie denerwuję się
2. Po jakim czasie wyciągasz baterie z grających zabawek, pluszaków?
a) po godzinie
b) po całym dniu
c) po 2 dniach
d) wcale nie wyciągasz
3. Jeśli baterię się wyczerpią co robisz?
a) wyrzucasz zabawkę z ulgą twierdząc, że jest do niczego
b) przekonujesz swoje dziecko, że zabawka się zepsuła
c) obiecujesz, że baterie kupisz jutro
d) pędzisz do najbliższego sklepu i kupujesz kilka sztuk "na zapas"
4. Z iloma zabawkami-pluszakami + dziecko możesz spać w łóżku?
a) tylko dziecko
b) jeden pluszak
c) 2-5 pluszaków
d) ze wszystkimi możliwymi
5. Ile razy pod rząd jesteś w stanie obejrzeć jedną bajkę ze swoją pociechą?
a) 1-3 razy
b) 4-6
c) 6 i więcej
d) nieskończoną ilość razy
6. Ile znasz piosenek z bajek?
a) nie znam żadnej
b) kilka ale zapominam słowa
c) kilka i pamiętam dokładnie tekst
d) wszystkie
Wyniki:
Jeśli w twoich odpowiedziach przeważała opcja a) oznacza to, że zapewne jesteś mężczyzną, zapewne dużo pracujesz, po pracy jesz obiad, czytasz gazetę i szybko się kładziesz, bo przecież jutro idziesz do pracy. Imię dziecka znałeś tylko do momentu wymiany dowodu osobistego, bo tam wpisywano dzieci. Jesteś łysy, bo z nerwów wyrwałeś nawet cebulki.
Rada: trzymaj się z daleka od wszelkich żywych stworzeń - hodowla wolnych rodników to maks na co możesz sobie pozwolić.
Skoro najczęściej wybierałeś/aś b) to jest nieźle. Znasz na pewno imię dziecka, ale możesz mieć problem z określeniem jego wieku. Możesz być mężczyzną lub kobietą. Opanowałaś/eś podstawy psychologi i umiesz kłamać. Zapewne jesteś przedstawicielem handlowym.
Rada: nie traktuj dziecka jak klienta i nie sprzedawaj mu dziadostwa! Stać cię na więcej! Ale broń Boże przed następnymi dziećmi. Jedno to i tak zbyt wiele!
Jeśli najczęściej wybieraną odpowiedzią było c) to na pewno jesteś kobietą i jesteś o krok od tego by zostać świętą. Niestety z psychologii jesteś cienka, aczkolwiek widać zalążki umiejętności manipulacji, bo kłamstwo oczywiście nie przejdzie ci przez gardło. Rada: małe kłamstwo to nic złego, wykorzystaj je a zaoszczędzisz na tabletkach od bólu głowy. Dzieci możesz mieć dowolną ilość, pod warunkiem, że odziedzią po tobie charakter. W przeciwnym razie nie ryzykuj i zostań jednym.
Skoro wybierłaś/eś d) to zapewne jesteś aniołem, świętym albo buddystą. Rada: brak. Aniołom rad się nie udziela. Dzieci możesz mieć ilość nieograniczoną, i tak wszystko wytrzymasz.
piątek, 4 grudnia 2009
AMELKA - KAŻDA ZŁOTÓWKA SIĘ LICZY
Amelka ma nowotwór złośliwy. Od września przeszła już 6 operacji. W tej chwili jest nieprzytomna. Jedynym ratunkiem dla tej ślicznej dziewczynki jest bezoperacyjne usunięcie nowotworu za pomocą technologii Gamma - Knife, którą można wykonać tylko zagranicą i kosztuje to 120 000 zł.
Jeśli chcesz pomóc, wyślij sms o treści Amelka na nr 7116.
Więcej informacji znajdziesz na stronie http://amelkanojman.pl/site/index.php
wtorek, 1 grudnia 2009
Wycieczka
Ostatni rodzaj to "inne" czyli zazwyczaj jakieś sklepy z ubraniami. Ja od przymierzania trzymam się z daleka, więc zajmuję się głównie ucieczkami. Zazwyczaj kończy się to tym, że mama gdzieś znika a tata z desperacją w oczach biega za mną po całym sklepie. Po 15 minutach zazwyczaj tata zmienia taktykę i ląduję u niego na "barana". Wtedy zaczyna się etap "nawoływania" mamy. Czyli tata dzwoni a mnie każe się wydzierać na cały sklep: mmmmaaaammmmmaaaa!!!!!!!!!!! Po kilku okrzykach przechodzimy do "nasłuchiwania", czyli skąd mama się odezwie. Po zlokalizowaniu zaczyna się etap "wychodzenia", który biorąc po uwagę sprzeczne interesy trzech stron siłą rzeczy musi trochę potrwać. Po wyjściu tata wygląda na zmęczonego ale szczęśliwego a mama wprost odwrotnie. A jak to zwykle bywa gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta! A że tym trzeci jestem ja to proszę przeczytać poprzedni post - tam jest odpowiedź :-)
poniedziałek, 30 listopada 2009
Pluszowe bliżnięta
Pochwalę się także, że moja kolekcja słoni powiększyła się i to znacznie:
dwa słonie z zawijaną trąbą, słoń w czapce, słoń w czapce zimowej i szaliku, słoń z trąbą ku niebu, słoń poduszka, słoń lumpek x2, słoń wydający odgłos, mały słoń, maleńki słonik, słoń Dumbo, 2 słonie gliniane z kwiatkami, malutki słoni indyjski z cekinami oraz 3 słonie drewniane zielone i 3 słonie drewniane różowe. A i jeszcze słoń na butelce od szamponu!
Imponujące, prawda?
Tata mówi, że jak zobaczy w lodówce słoninę to się wyprowadzi.
Nie rozumiem...
sobota, 28 listopada 2009
Sąsiedzi mnie chyba nie lubią...
A dlaczego mnie mogą nie lubić? Wydaje mi się, że to przez niechęć do muzyki. Bo ja rano bardzo lubię dać pośpiewać moim kumplom pluszakom. A że głosy mają donośne i trwałe baterie, to przez 30 minut ciszy w domu nie zaznasz. Dodatkowo zawsze można się przejechać autkiem, które nie ma najlepszego resorowania a opony raczej z twardego plastiku. Po śniadaniu jest obowiązkowe bieganie i rzucanie psu smakołyków. Najlepiej żeby psina skakała albo biegła na złamanie karku. Ach cóż to za efekty dźwiękowe te pazurki stukające po panelach!! Miodzio!
Po drzemce regeneracyjnej przychodzi pora na obowiązkowe skoki przy stole. Żyrandol u sąsiada nie ma prawa wisieć spokojnie :-)
Na koniec zawsze zostawiam wyścigi na czworaka. Wersja light to wyścigi z psem. Wersja hard to wyścigi z tatą (tu już chyba tynk się sypie). Po głowie chodzi mi jeszcze wyścig extreme - ja, mama, tata i pies ale to już grozi wstrząsami sejsmicznymi :-)
PS. Sąsiadka z góry nie pozostaje dłużna - każda niedziela 6.00 Radio Maryja na maksa! Szkoda, że nie da się biegać po suficie...
sobota, 21 listopada 2009
Wiosna
Roxi hopa!!!
Ups... coś wywróciliśmy...
Ewakuacja!!!!!!!!
czwartek, 12 listopada 2009
Futrzak
Inną ciekawą rzeczą związaną z futerkiem są jej miski. W jednej z nich jest zawsze woda. I bardzo się dziwię, że nie wolno w tej wodzie kąpać pluszaków. Afera z tego wielka! Pluszak też człowiek i myć się musi. A i ja nie ukrywam, że rączki w tej misce umyć lubię.I buzię się zdarzało.Podobno też nie wolno. Wielkie mi halo! Woda jak woda, a że ja o higienę dbam to i kilka razy dziennie myć się muszę. Chyba mam rację, prawda?
środa, 11 listopada 2009
Rock'owe serce
Mamo, tato to jest mój idol!!!
Gotowanie
Chodź piesku w piekarniku zostało jeszcze trochę płatków...
sobota, 31 października 2009
Mam talent
Jutro też coś zmaluję!
Nocne zabawy
Był taki wpis "Coś knują za plecami" i tam był plan A i B. Ostatnio wymyśliłam plan C, zwany też planem dla dzieci - twardzieli. Prosty nie jest, ale efekty ho ho! No i wiele powie o rodzicach lub innych opiekunach. Jest banalnie prosty: nie wybieram się spać. I tyle. Powiem jak było: mleczko, kąpiel, piżamka, tatuś się kładzie. No to i ja się kładę. Jest 20.45. Cisza. On leży, a ja się bawię słoniami. Po 30 minutach tata gasi światło. Ja dalej bawię się słoniami. Po kolejnych 15 minutach traci cierpliwość i wzywa na pomoc mamę. Mama poddaje się około 22.15. Znowu zmiana. Tata zmienia taktykę - próbuje mnie zmęczyć zabawą. Bez efektu. Gasi światło, wydaje polecenie służbowe: Idź spać. O 23 tata daje sobie spokój widząc moje szeroko otwarte oczy. Ubieram się i mogę się bawić! No kochani tv to sobie nie pooglądacie - mają być bajki i już. Około 24 oni już ledwie żyją a ja bawię się w najlepsze. Mam litość w sercu, więc około 00.30 siadam z nimi na kanapie. Już się poddali he he. Przed 1.00 wszyscy idziemy spać. To znaczy oni poszli, a ja sama po nocy siedzieć nie będę. Niech myślą, że mnie uśpili. O 1.10 sprawdzam: usnęli. Koniec zabawy, więc i ja może pójdę spać? Jutro też jest dzień, a może i noc...
wtorek, 20 października 2009
Słoń
Ten "zapominalski" kogoś mi bardzo przypomina: "Aga, nie wiesz gdzie dałem klucze?"
Zgadnij kogo?
czwartek, 15 października 2009
Pierwszy śnieg
Coś knują za plecami...
Plan był taki: do usypiania żądam kategorycznie taty, potem niezbędne okazują się wszystkie pluszaki, bawię się, uspokajam się na chwile, chcę siku, znowu się bawię, przytulam się do taty, tata usypia.
W razie niepowodzenia jest plan B: żądam taty (łatwiejszy przeciwnik niż mama), pluszaki, zabawa, przytulanie, udaję że usypiam. Tata wstaje. Czekam 5 minut i wołam: TAAATTTAAA!!! Tata przybiega. Usypia mnie. Wychodzi. Po 5 minutach:MMMAAAAMMMUUUSSSIIIUUU!!! Przybiega tata. Próbuje mnie uśpić. Stosuję chwyt za szyję, dzięki temu mam pewność, że się nie wymknie. Tata w końcu się poddaje. Taki był plan...
Tym razen jednak plan zawiódł a konkretnie ja. Chyba muszę poprosić o kawę przed snem...
niedziela, 11 października 2009
Imprezka
Dobrze rozpoczęty dzień
Dzisiaj w misce wylądował słoń. Leżał długo wiec trochę ważył chyba z 2 kilo. Jakoś się z tego wyliże...
sobota, 10 października 2009
Przepis na bałagan
Niezbędnik: klocki, pluszaki,lalki(chłopcy-żołnierzyki),autka i w zasadzie wszystko co jest odpowiednio małe(żeby trudno było posprzątać) i najważniejsze - ktoś kto to wszystko posprząta.
1. Wysyp wszystko na podłogę, pamiętając o zasadzie "mieszania": jeden pokój - klocki + pluszaki, 2 pokój klocki + coś innego itd.
2. Unikaj monotonni - ma być kolorowo i różnorodnie.
3. Rozkładaj wszystko na podłodze pamiętając o umieszczaniu zabawek miejscach trudno dostępnych
4. Bądź dokładny - im lepiej nabałaganisz tym dłużej ktoś będzie sprzątał
5. Bądź cicho - ale bez przesady - zbyt długa cisza może wzmóc czujność rodziców
6. W razie niezapowiedzianej kontroli głośno protestuj - krzyk i płacz są jak najbardziej na miejscu.
7. Jeśli masz dostęp do szaf, szafek, szuflad - wykorzystaj to - układanie ubrań i dokumentów zajmuje wieczność!
8. Masz rodzeństwo, kolegę, koleżankę? - poproś o pomoc - w grupie raźniej i bałagan 2 razy większy
9. Skorzystaj z pomocy zwierząt domowych - pies, chomik, królik w centralnym punkcie bałaganu nadaje mu wrażenia wręcz armagedonu.
10. Jeśli to możliwe wykorzystaj jedzenie i płyny. Pamiętaj: użycie rzeczy niezmywalnych może ściągnąć na ciebie niepotrzebne kłopoty.
11.Krzyki - około minuty
Straszenie - 30 sekund
Zobaczyć jak rodzice to wszystko sprzątają - bezcenne...
PS: zamiast rodziców można użyć dziadków, mniej stresu a efekt taki sam
czwartek, 8 października 2009
Test
Na Boga weźcie się za siebie, bo jestem nrazie sprytniejsza od was.
Oj wychowalam sobie ich, oj bardzo :))) Jakies fajtlapy mi sie trafily :(
środa, 7 października 2009
Karuzela rulez
wtorek, 6 października 2009
Mamy brak, nam w to graj!
Ale i tak było fajnie!
niedziela, 4 października 2009
Nuda
sobota, 3 października 2009
Start!
No dobra, trochę ściemniam z tym płakaniem, ale jak na razie się nie orientują. Ma to swoje plusy i minusy. Plus, że prawie wszystko płaczem załatwię, minus że trzeba te łzy bardzo wyciskać, a i koszulka się czasami zamoczy i trochę to nieprzyjemne. Jednak więcej jest pozytywów he he.
Mam katar i muszę siedzieć w domu, więc mnie trochę nosi. Biegam sobie w tą i z powrotem. Upatrzyłam sobie lampę i kontakt do zabawy. Trochę tatowy się na mnie wkurza i mówi, że nie wolno. Co mnie nie wolno?!! Oj zezłościł się, chyba naprawdę nie wolno. Spróbuję za chwilę znowu.
Bawić się lampą jednak nie wolno. To nic wymyślę coś innego...