Hmm, ostatnimi czasy była jakaś dziwna dyskusja na temat dzieci. Tata jak zwykle coś tam krzyczał do jakiegoś faceta w telewizorze, mama krzyczała, że jak tata nie przestanie to ona to wyłączy itd. Tak jest zawsze, więc mnie to nie rusza. Ewentualnie, żeby rozładować sytuację, stanowczo proszę o włączenie bajki. Temat chyba jednak był interesujący, bo i mama zaczęła się przysłuchiwać. Okazało się, że chodzi o jakieś dzieci, które nie wychodzą z brzuszka mamy tylko przynosi je bocian. Zaraz zaraz to chyba było inaczej... Oj wszystko pomyliłam! Wychodzą z brzuszka mamy,ale trafiają do niego w jakiś inny sposób niż np JA tam trafiłam. Jak ja tam trafiłam nie wiem, ale widocznie jestem równie dobrym tropicielem, jak Roxi. Z tego co zrozumiała, to czasami jest mama i tata, ale nie mogą mieć takiej Oli jak ja. I wtedy idą do lekarza, i ten lekarz bada ich, coś czaruje i mogą już mieć Olę! Tylko, że to kosztuje dużo pieniędzy, a wtedy tym rodzicom może nie wystarczyć na mleko dla tego dzidziusia. I ten jeden pan w telewizorze mówił, że ktoś może dać te pieniądze tej mamie i tacie, a ten drugi mówił, że ci rodzice wcale nie powinni mieć takiej Oli. Hmm...Przecież taka Ola to skarb! Mama tak do mnie mówi, więc na pewno tak jest. I może ci rodzice co nie mogą mieć Oli, ucieszyliby się jakby mogli mieć taki skarb? Dlaczego ktoś ma im zabraniać mieć swój skarb? Bardzo dziwny jest ten świat dorosłych. Na jednym programie mówią, że dzieci są najważniejsze, że to szczęście, a na drugim, że to szczęście nie każdemu się należy. Tylko dlaczego o tym ma decydować jakiś smutny pan w telewizorze?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz